Coraz częściej lekarze weterynarii mówią o tym, że przyczyną „zatoru” u królików nie są głównie zalegające w przewodzie pokarmowym włosy, ale spowolnienie pracy jelit, które może mieć wiele przyczyn.
Typowe „kłaczki”, jakie zdarzają się u kotów czy fretek, nie dotyczą królików. Trichobezoary u królików (połączenie treści pokarmowej i włosów, zbijających się w większe, twarde skupiska) powstają wtedy, gdy do intensywnego linienia dołączą też inne czynniki – mogą to być problemy z zębami, podawane leki, stan zapalny żołądka czy jelit, nieprawidłowości w budowie jelit, niewłaściwa dieta, silny stres. Zatkanie nie musi się jednak wiązać z linieniem, może wystąpić w dowolnym momencie, gdy perystaltyka będzie zaburzona.
Sierść jest obecna w przewodzie pokarmowym królika
Często spotykam się ze stresem opiekunów związanym z zaobserwowaniem połączonych sierścią bobków. Zaczynają wówczas intensywnie wyczesywać króle, zmuszają je do ruchu, masują brzuszki, podają od razu preparaty odkłaczające, aplikują kisiel z siemienia lnianego strzykawką, a nawet biegną do weterynarza. Jak to wpływa na królika? Ano tak, że i on zaczyna się stresować, a to dopiero może doprowadzić do prawdziwych problemów żołądkowo-jelitowych, faktycznego spowolnienia pracy jelit i zatoru.
Kocie preparaty odkłaczające na olejach także nie są dobrym rozwiązaniem – powodują powleczenie jelita. Świetnie wyjaśnia to lek. wet. Lidia Lewandowska w swoim artykule na ten temat.
Takie koraliki (autorstwa mojej Mierzwiak) są normalne!
Króliki to czyściochy. Higienie poświęcają sporą część doby. Sierść, chcąc nie chcąc, będzie więc obecna w ich przewodzie pokarmowym. Jeśli bobki są normalnej wielkości, tylko połączone włosami, a królik ma nienaganny apetyt i humor – nie musimy się nimi przejmować. Największym sprzymierzeńcem dobrego trawienia u królika jest wysokowłóknista dieta, odpowiednia ilość spożywanej wody (także w pożywieniu) ruch i brak stresu.
Koraliki są czymś naturalnym. Jeśli królik je wydala – bardzo dobrze. To znaczy, że wszystko pracuje jak należy.
Jeśli chcecie przeczytać więcej na ten temat, polecam z całego serca ten tekst lek. wet. Jakuba Kliszcza.
Takie koraliki są ok, ale gdy są bardzo połączone, to trzeba sierściucha obserwować. Siano, woda i ruch!
Masowanie brzuszka z nawadnianiem przez cała noc uratowało mojego królaska. W okresie linienia i przeprowadzki pojawiły się takie koraliki, a później stał się osowiały i miał gulę w żołądku. Gasprid, suszki, woda, probiotyk Dr. Seidla i masowanie brzuszka uratowały Go już kilka razy. Teraz Go wyczesuję, przy czym miele ząbkami i jest ok. Króliki o normalnej sierści sobie poradzą, jeśli mają zapewnione siano, wodę, ruch i spokój. Mój jest wytworem ludzkich kombinacji wbrew naturze. Jest królikiem o bujnej czuprynie i gęstej sierści.
Bardzo przydatny artykuł. Bałam się zatoru u swojej Baśki i każdego dnia bacznie ją obserwowałam. Dziękuję za uświadomienie, że koraliki to nie koniec świata!
uff a kiedyś się bałam ,że to coś złęgo :(… ,ale naszczęście nie:D
Jaka ulga! Już się bałam, że to coś strasznego, bo mimo jednodniowego detoxu króliś ciągle robił koraliki. (Taki detox zalecała pani z hodowli, od której mam swojego skarba) Nie martwiłam się za bardzo, bo oprócz tego uszak jest zadowolony, je, pije i biega jak zazwyczaj. Ale artykuł bardzo pomocny i uspokaja.